Lider za mocny

ŁKS potwierdza, że w tej lidze na tym etapie jest najmocniejszy. Chrobry przegrał w Łodzi 2:5.
25-02-2023 10:24
autor: ŁJ
W myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia, na mecz z ŁKS-em wyszła dokładnie taka jedenastka, jak na wygrane 3:1 spotkanie z Chojniczanką Chojnice. Można powiedzieć, że największą zmianą na ławce była obecność trenera Marka Gołębiewskiego, który po trwającej przez dwie kolejki pauzie wreszcie mógł pokierować drużyną bezpośrednio sprzed linii końcowej. Choć nie można nie wspomnieć o tym, że do meczowej kadry powołano nowych piłkarzy: Oskara Sewerzyńskiego oraz Dmytro Bilonoha.
 
Pierwsza połowa sprowadziła się właściwie do ostatnich kilku minut, bo początkowo nie działo się aż tak dużo. Obie strony tak jakby wzajemnie się badały albo mając w stosunku do siebie respekt czekały na ten moment. Jedynie chwilę po rozpoczęciu spotkania każda ze stron miała okazję, choć nie aż tak czystą, na objęcie prowadzenie. Po mogącej zaskoczyć centrze Mateusza Kowalczyka instynktownie interweniował Karol Dybowski, a gdy sam na sam wychodził dobrze odnajdujący się w obrębie pola karnego Sebastian Steblecki, piłkę po jego i tak przyblokowanym strzale wybił zawodnik gospodarzy.
ŁKS z czasem zaczął przeważać i wystarczyła jedna sytuacja, aby mocno się rozkręcił. W 37 minucie Karola Dybowskiego bezpośrednio z rzutu wolnego pokonał Kamil Dankowski. Futbolówka po dłoniach interweniującego golkipera Chrobrego wpadła do środka. A później… jeszcze raz. W 38 minucie, czyli w niespełna minutę od otwarcia rezultatu, prowadzenie łodzian podwyższył zamykający akcję przy prawym słupku Pirulo. Jakby tego było mało, w 43 minucie na 3:0 trafił Bartosz Szeliga. Dodając do tego jeszcze jedną okazję rywali, przy które dobrze bronił Karol Dybowski, nie dało się nie zauważyć bardzo ciężkiego okresu Chrobrego.
W przerwie trener Marek Gołębiewski dokonał aż czterech zmian. Na boisko weszli Mateusz Ozimek, Jakub i Sebastian Górscy oraz Mavroudis Bougaidis. Już w 51 minucie lepiej prezentujący się i niechcący się poddać głogowianie zdobyli pierwszą bramkę. Sędzia podyktował rzut karny i choć na murawie już nie było jego stałego wykonawcy - Mateusza Machaja, skuteczność w tym elemencie przejął Kamil Wojtyra. Ten sam zawodnik po kolejnych czterech minutach i kolejnej jedenastce stał się autorem kontaktowej bramki.
55 minuta, już tylko 3:2 - niestety, Pomarańczowo-Czarni nie byli w stanie pójść za ciosem, bo i miejscowi wcale nie przestali atakować. W 63 minucie znów odskoczyli i po raz drugi w tym spotkaniu za sprawą Pirulo. Najskuteczniejszy piłkarz ŁKS-u mógł nawet skompletować hat-tricka, lecz jego kolejne trafienie nie zostało uznane.
Do końca obie strony miały swoje okazje. Po stronie głogowian była poprzeczka, uderzenia Alberta Zarównego czy Sebastiana Górskiego, ale dziś na lidera to wszystko było za mało. Łodzianie potwierdzili zajmowaną przez siebie najwyższą pozycję i już w doliczonym czasie, chwilę po swoim wejściu, rezultat spotkania ustalił trafiający na 5:2 Piotr Janczukowicz.
 
Przed Chrobrym kolejny mecz z zespołem z czołówki. W sobotę o godz. 15.00 na swoim stadionie Pomarańczowo-Czarni zmierzą się z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza.