Ławka potrafi być kluczowa

Chrobry po bramce Mateusza Machaja pokonał GKS Jastrzębie 1:0, a o wygranej zdecydowała akcja wchodzących na boisko chwilę wcześniej zawodników, w tym dogrywającego do Mateusza Machaja Mikołaja Lebedyńskiego. - Zawsze mówimy,…
19-09-2020 10:08
autor: ŁJ

Chrobry po bramce Mateusza Machaja pokonał GKS Jastrzębie 1:0, a o wygranej zdecydowała akcja wchodzących na boisko chwilę wcześniej zawodników, w tym dogrywającego do Mateusza Machaja Mikołaja Lebedyńskiego. - Zawsze mówimy, że rezerwowi są czasami jeszcze ważniejsi od tych, co grają, bo muszą zakończyć dobrze wykonywaną robotę - mówił kilka dni wcześniej jakby zapowiadający to trener Ivan Djurdjević.

Sam rezultat nie jest tak przekonujący, jak przewaga Pomarańczowo-Czarnych, który w pełnym spokoju mogą przygotowywać się do kolejnego występu.

Chrobry zaczął z jedną zmianą w składzie. Tym razem od początku zagrał Marcel Ziemann, a Jaka Kolenc pozostał na ławce gotowy do wejścia.

Od pierwszej minuty Chrobry starał się zaznaczyć swoją obecność na boisku, utrzymywał się przy piłce, próbował budować akcje i dzięki temu znacznie częściej przebywał na połowie przeciwnika. Uderzenia na bramkę GKS-u oddawali Tomasz Cywka, Marcel Ziemann, Michał Ilków-Gołąb czy Robert Mandrysz, ale albo bramkarz jastrzębian był dobrze ustawiony albo były one niecelne.

Z tej przewagi nie wyniknęło nic konkretnego i w końcówce uruchomiony został Kacper Bieszczad. Do 35 minuty pozostawał niemal bezrobotny, a przez ostatnie dziesięć minut czterokrotnie chwytał futbolówkę, m.in. po groźnej główce Daniela Rumina.

Pierwsza część zakończyła się na bezbramkowym remisie. Obie strony miały w niej swoje sytuacje, ale nie na tyle dobre, by móc prowadzić. Przeważał Chrobry, więc to on miał prawo oczekiwać czegoś więcej.

Po zmianie stron głogowianie utrzymali swoją przewagę i raz po raz atakowali. W 60 minucie rywalami pokręcił Marcel Ziemann, lecz futbolówka po jego strzale minimalnie minęła słupek. Po chwili ten sam zawodnik również nie trafił w światło bramki, blisko był też zabawiający się w polu karnym Maksymilian Banaszewski, ale ten gol wisiał w powietrzu. „Oberwanie” spowodowały zmiany trenera Ivana Djurdjevicia. W 57 minucie na boisku zameldował się Mateusz Machaj, a dziewięć minut po nim Mikołaj Lebedyński. W rezultacie w 69 minucie Lededyński odegrał do Machaja, po czym pomocnik Chrobrego z bliska umieścił piłkę w środku.

Na tym Pomarańczowo-Czarni nie przestali, dalej dążąc do zdobycia gola. I niewiele zabrakło. W 81 minucie Machaj z rzutu wolnego trafił w słupek. Do tego wszystkiego tyły trzymały całość w ryzach, więc nic złego nie mogło się wydarzyć.

Na meczu z GKS-em zakończyła się seria czterech, a włącznie z Pucharem Polski pięciu spotkań na głogowskim stadionie. Teraz po tylu tygodniach nastąpi pierwszy wyjazd. W piątek o godz. 19.00 Chrobry zmierzy się z Puszczą Niepołomice.