Oliver Praznovsky o Słowacji przed meczem z Polską

Słowacja, z którą reprezentacja Polski zagra dziś w pierwszym meczu mistrzostw Europy, w naszym klubie nie jest obca. Kapitanem Pomarańczowo-Czarnych i zarazem liderem defensywy jest Oliver Praznovsky, wychowanek Interu Bratysława i…
14-06-2021 02:00
autor: ŁJ

Słowacja, z którą reprezentacja Polski zagra dziś w pierwszym meczu mistrzostw Europy, w naszym klubie nie jest obca. Kapitanem Pomarańczowo-Czarnych i zarazem liderem defensywy jest Oliver Praznovsky, wychowanek Interu Bratysława i były młodzieżowy reprezentant Słowacji. Podpytaliśmy go o piłkarskie nastroje panujące w jego rodzinnym kraju. Jakie oczekiwania względem swojej reprezentacji mają Słowacy?
Jako Słowacy nie mamy wielkich oczekiwań. Na mistrzostwa awansowaliśmy poprzez baraże w ostatnim momencie, po golu w dogrywce, i samo to jest dla nas sukcesem. Jeśli trzeźwo spojrzeć na grupę, widać że Hiszpania, Szwecja i Polska mają lepsze drużyny. Awans z tej grupy byłby niespodzianką i dopiero on pewnie rozbudziłby to wszystko. To turniej, wszystko jest możliwe, ale jak wspomniałem jako mały kraj - Słowacja nie ma wielkich oczekiwań względem reprezentacji.

A ty?
Sam tak do tego podchodzę. Grupa jest ciężka, ale Słowacy to przede wszystkim zespołowość, którą widać, gdy już jesteśmy na turnieju i gra toczy się o coś. Przy szczęściu awans jest możliwy, ale nie mam nie wiadomo jak wielkich oczekiwań i wiem, że będzie bardzo trudno.

Jakie przewidujesz rozstrzygnięcie tego meczu?
Nad tym meczem myślałem już kilka dni. Rozum mówi, że wygra Polska, która w kadrze ma więcej osobowości, jak Lewandowski czy Milik. On akurat nie zagra, lecz chodzi mi o sam fakt posiadania takich zawodników. Serce podpowiada co innego. Jak znam Słowaków, jeśli udało im się stworzyć team, to przy szczęściu wszystko jest możliwe.

Powiedz więcej o reprezentacji Słowacji. Jakie są jej mocne, a jakie słabe strony?
Mocną stroną jest defensywa, której liderem jest Milan Skriniar z Interu Mediolan. W bramce stoi Martin Dubravka z Newcastle, a dużo występów w kadrze ma Peter Pekarik z Herthy Berlin. Ta formacja na pewno jest na plus. Poza tym my - Słowacy nie mieliśmy wielkich osobowości, ale zawsze był taki team spirit. Minusów jest kilka, a dużym brak typowego napastnika od jakiegoś czasu. Takiego, jakim w Polsce jest Robert Lewandowski. Ta gra do przodu nie wygląda tak, jak powinna wyglądać i nie jest efektowna.

Teraz już mniej, ale jeszcze niedawno w Polsce przed mistrzostwami świata czy Europy ludzie przyozdabiali flagami swoje mieszkania, sklepy czy samochody. Na Słowacji jest podobnie?
Oceniając przez pryzmat mediów i kibiców, na Słowacji większą popularnością cieszy się hokej. W tej dyscyplinie mieliśmy większe osiągnięcia. Teraz były mistrzostwa świata w hokeju i w kraju było czuć większe zainteresowanie. Po mediach oczywiście widać, że coś się zbliża, że jest duży turniej i gra w nim nasza reprezentacja. Ale jeśli chodzi o publiczność, idąc ulicą i mijając ludzi, tych mistrzostw nie widać. Nie jest tak, jak wcześniej w Polsce. Jakiś przyozdobiony flagą balkon czy samochód to rzadkość, tego jest bardzo mało. Jeśli ktoś nie interesuje się piłką nożna, pewnie tego turnieju szczególnie nie zauważy. Nie ma takiej atmosfery, choć jeśli zespół wyjdzie z grupy, Słowacy poczują, że wydarzyło się coś dużego i będzie to bardziej widoczne.

Gdzie obejrzysz ten mecz?
Teraz, jak rozmawiamy, jeszcze nie wiem i tak szczerze długo nad tym myślę. Po zakończeniu sezonu wracam na Słowację, ale być może dopiero po meczu. Z jednej strony fajnie byłoby go obejrzeć w Polsce w obliczu większej atmosfery i emocji, z drugiej w rodzinnym kraju.